nauczącej i przeplatanej opowiadaniami różnych ciekawych wydarzeń. Tym sposobem pędziliśmy dość wygodne życie, wszelako mój ojciec znękany tylą nieszczęściami, zapadł nagle w ciężką chorobę i w przeciągu roku rozstał się z tym światem. Naówczas zostaliśmy na łasce Delliusza i musieliśmy żyć z tego co nam przynosił jego głos, już i tak dość stary i bezdźwięczny. Następnej zimy dokuczliwy kaszel i słabość piersi, pozbawiły nas tego jedynego ratunku. Na szczęście oddziedziczyłem mały spadek po dalekim krewnym zmarłym w Peluzie. Summa wynosiła pięćset sztuk złota, a chociaż to niebyła trzecia część przypadającego na mnie, dziedzictwa, atoli Delliusz zapewnił mnie że ubogi nie powinien się był niczego spodziewać od sprawiedliwości i że najlepiej czynił gdy poprzestawał na tem co mu z łaski raczyła udzielić. Pokwitował więc w mojem imieniu, ale tak dobrze umiał zarządzić pieniędzmi, że mieliśmy z czego żyć przez cały czas mojej małoletności Pomimo to Dellius nie zaniedbywał mego wychowania, jak również małego Germanusa. Po kolei zostawaliśmy przy nim. Gdy służba przypadała na mego towarzysza ja uczęszczałem do małej żydowskiej
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/037
Ta strona została uwierzytelniona.