sznym rodzicielskim rozkazom, ale liczne bankructwa, które zmniejszyły ilość domów handlowych, zmusiły go mimowolnie do wejścia w stosunki z rodziną Mora. Wkrótce gorzko tego pożałował. Mówiłem ci że mieliśmy pewny udział w wyzyskiwaniu kopalni Potozu i tym sposobem otrzymując znaczną ilość sztab srebra lub złota, zwykle wypłacaliśmy niemi nasze rachunki. W tym celu posiadaliśmy skrzynie, każda na sto funtów srebra, czyli ogólnej wartości dwóch tysięcy siedmset pięćdziesięciu bitych piastrów. Te skrzynie, z których niektóre mogłeś jeszcze widzieć, okute były żelazem i opatrzone ołowianemi plombami z cyfrą naszego domu. Każda skrzynia miała swój numer. Zwyczajnie szły do Indyi, wracały do Europy, płynęły do Ameryki a nikt ich nie otwierał i każdy z przyjemnością wypłatę niemi przyjmował. W samym nawet Madrycie doskonale je znano. Tymczasem jakiś kupiec mając uskutecznić znaczne wypłaty domowi Moro, zaniósł cztery tych skrzyń do pierwszego buchhaltera, który nie tylko że je otworzył, ale nadto kazał sprawdzić próbę srebra. Gdy wieść o tak krzywdzącem postępowaniu doszła do Kadyxu, mój ojciec wpadł w niepohamowany
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/048
Ta strona została uwierzytelniona.