schadzki, gdzie gdy mnie nie znalazł, niebawem wrócił cały zafrasowany. Wtedy sam czemprędzej udałem się do Buen-Retiro i przeszedłszy się kilka razy po głównej alei, spostrzegłem moją piękną nieznajomą. Zbliżyłem się do niej z uszanowaniem, które o ile mogłem uważać dość jej się podobało, nie wiedząc jednakże czyli miałem jej podziękować za to co mi powiedziała w kościele. Ona sama znać chciała wywieść mnie z kłopotu gdyż przybrała śmiejącą postać i rzekła: «Utrzymujesz pan, że należy się przyzwoita nagroda temu który znalazł stracony przedmiot i dla tego znalazłszy ten portret, chciałeś dowiedzieć się jakie mam stosunki z jego oryginałem. Teraz znasz je pan, niepytaj się zatem o nic więcej, chybabyś znowu znalazł jaką rzecz do mnie należącą, gdyż w ówczas bezwątpienia znowu rościłbyś prawo do nowych nagród. Wszelako nie wypada aby nas widziano przechadzających się razem. Żegnam pana ale niezabraniam mu zbliżać się do mnie ile razy będziesz miał mi co do powiedzenia.»
To mówiąc nieznajoma wdzięcznie mi się skłoniła, odpowiedziałem jej na to głębokim ukłonom, po czem oddaliłem się do sąsiedniej
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/080
Ta strona została uwierzytelniona.