Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

dnych do wspierania mnie w tak niebezpiecznych przedsięwzięciach.
Zacząłem uczęszczać na kursa prawne i przez ten czas badałem charaktery moich spółuczniów ażeby zbyt lekkomyślnie nie zmarnować zaufania. Nareszcie znalazłem czterech o których sądziłem że posiadali żądane przymioty, zebrałem ich więc i z początku chodziliśmy tylko hałasując trocha po ulicach, nareszcie gdy osądziłem że byli dostatecznie przygotowani, rzekłem do nich: «Drodzy przyjaciele, czy nie podziwiacie śmiałości z jaką mieszkańcy tego miasta przez całe noce zostawują otwarte okna. Cóż więc, czyli dla tego że wznieśli się o dwadzieścia stóp nad nasze głowy, mają mieć prawo strojenia drwinek z uczniów uniwersytetu? Sen ich krzywdzi nas, a spokojność dolega. Postanowiłem naprzód zbadać co się u nich dzieje, następnie pokazać im do czego jesteśmy zdolni.»
Słowa te przyjęto z oklaskami, chociaż nie wiedziano jeszcze jakie są moje zamiary. Wtedy wytłumaczyłem się jaśniej: «Kochani przyjaciele, rzekłem, naprzód trzeba postarać się o drabinę przynajmniej na piętnaście stóp wysoką. Trzech z was zawinąwszy się