ubranych podobnie jak wczoraj. Przynieśli stół, nakryli go, poczem odeszli i wrócili z lodami, oranżadą, czekuladą, ciastami i innemi łakotkami. Wkrótce pokazały się te same dwie panie, zasiadły na ławce i kazały podać sobie przyniesione rzeczy.
Moja matka i siostra, które nigdy nie wyglądały oknem, nie mogły tym razem oprzeć się ciekawości, zwłaszcza słysząc brzęk talerzy i szklanek. Jedna z tych kobiet spostrzegłszy je w oknie i znalazłszy postać mojej siostry ujmującą, zaprosiła je do podwieczorku, dodając tylko, aby raczyły kazać wynieść kilka krzeseł.
Moja matka chętnie przyjęła zaprosiny, kazała wynieść krzesła na ulicę, my zaś poprawiwszy nieco nasze ubrania, poszłyśmy podziękować pani która okazała się dla nas tak grzeczną. Zbliżywszy się do niej, spostrzegłam że bardzo była podobną do mego młodego nieznajomego i wniosłam że musiała być jego siostrą, że zapewne brat mówił jej o mnie, dał jej mój krzyżyk i że dobra siostra przyszła wczoraj pod nasze okna jedynie aby mnie zobaczyć. Wkrótce spostrzeżono że brakowało łyżek, wyprawiono więc moją siostrę; po chwili zabrakło serwet, matka moja chciała
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/114
Ta strona została uwierzytelniona.