strzegł mnie w oknie i zdało mi się że wcale go ten widok nie cieszył. Odwrócił się, ale widać że i wtedy niepokoiłam go, gdyż chociaż mnie nie widział, często obracał się z niespokojnością. Wkrótce odszedł, dając mi uczuć wzrokiem całe oburzenie jakie go na mój widok przejmowało, ale nazajutrz powrócił i powtórzył te same dziwactwa. Nakoniec dopóty się kręcił i obracał, aż wreszcie zażądał mojej ręki.
Moja matka z radością przyjęła jego oświadczenia i rozkazała mi dać mu przychylną odpowiedź. Byłam posłuszną. Zamieniłam nazwisko moje Frasquety Salero na Dony Franciszki Cornandez i wprowadziłam się do domu w którym widziałeś mnie pan wczora. Zostawszy żoną Don Cornandeza, zajęłam się wyłącznie jego szczęściem. Niestety, zamiary moje zbyt mi się powiodły. Po trzech miesięcach pożycia, znalazłam go szczęśliwszym niżeli chciałam i co gorsza, wpoiłam w niego przekonanie że on także mnie uszczęśliwiał.
Wyraz takowego zadowolenia, wcale nie przypadał mu do twarzy, nadto odstręczał mnie od niego i coraz bardziej niecierpliwił. Na szczęście błogi ten stan trwał nie długo.
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.