spokojności. Nabożna sąsiadka oznajmiła memu mężowi, że za żadne skarby nie chce ze mną wychodzić i że szkoda była że niemiałam brata któryby mógł obronić mnie przeciw natarczywości hrabiego, kiedy własny mąż tak mało troszczył się o moją spokojność; że wprawdzie religia zabraniała zemsty, że jednak cześć tkliwej i wiernej żony zasługiwała na większą opiekę i że nakoniec hrabia Penna-Flor zapewne dla tego tak postępował, ponieważ wiedział o niedołężności Don Cornandeza.
Mój mąż, następnej nocy, wracając ciasną uliczką którą często przychodził do domu, spostrzegł dwóch ludzi z których jeden uderzał w mur szpadą niezmiernej długości, drugi zaś mówił mu: «Wyśmienicie, Señor Don Ramiro, jeżeli tak będziesz sobie poczynał z zacnym hrabią Penna-Flor, nie długo będzie on postrachem braci i mężów.» Nienawistne nazwisko Penna-Flor, zwróciło uwagę Cornandeza, przyczaił się w kącie i słuchał dalej z uwagą. «Kochany przyjacielu — odpowiedział człowiek z długą szpadą — nie trudno by mi było położyć koniec miłosnym wyprawom hrabiego Penna-Flor. Nie pragnę wcale go zabić, ale tylko nauczyć aby tu
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.