odezwał się do mego męża: «Przez wzgląd na pana, przyszliśmy tu w nocy, pragnąc aby nasz widok nie zaszkodził pańskiej sławie i nie przestraszył sąsiadów. Idzie tu o hrabiego Penna-Flor, którego wczora zamordowano. Dowiedzieliśmy się z listu, który jak mówią wypadł z kieszeni jednego z morderców, że poświęciłeś pan sto dublonów w celu zachęcenia ich do zbrodni i ułatwienia im ucieczki.» Mój mąż odpowiedział z przytomnością umysłu o którą nigdy niebyłabym go poradziła. Nigdy w życiu nie widziałem hrabiego Penna-Flor. Dwóch ludzi wcale mi nieznanych, przyszło do mnie wczoraj z wexlem na sto dublonów, który przeszłego roku wystawiłem w Madrycie, musiałem go więc zapłacić. Jeżeli pan żądasz, natychmiast pójdę po wexel.»
Urzędnik dobył listu z kieszeni i rzekł: «Czytaj pan, jutro odpływamy na St. Domingo z dublonami poczciwego Cornandeza.»
«Prawda — odparł mój mąż — są to zapewne owe dublony za wexel. Wystawiłem go na okaziciela, niemiałem więc prawa odmawiać wypłaty ani też dopytywać się o nazwisko z nim przychodzącego.»
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.