stado wigoni; na każdej z nich siedziała małpa. Potem, na dzielnych koniach ciągnął orszak murzynów, dobrze uzbrojonych. Za niemi jechało dwóch podeszłych panów, na przepysznych rumakach andaluzyjskich. Obaj starcy owinięci byli w płaszcze z błękitnego axamitu, na których zdaleka błyszczał krzyż kalatrawy. Za niemi ośmiu wyspiarzy malajskich, niosło chiński palankin w którym siedziała młoda kobieta w bogatym hiszpańskim stroju. Młody człowiek na dziarskim rumaku, wdzięcznie toczył obok drzwiczek jej palankinu.
Dalej postępowała młoda osoba leżąca a nawet omdlała w lektyce: obok niej ksiądz jechał na mule, skrapiał jej twarz święconą wodą, i o ile się zdawało, odprawiał exorcyzmy. Nareszcie zakończał pochód, długi szereg ludzi wszystkich odcieni, zacząwszy od czarno-hebanowego aż do oliwkowego, białego bowiem wcale niebyło.
Dopóki karawana mijała nas, niemieliśmy czasu zapytać się co za jedni byli ci ludzie, skoro jednak ostatni przeszedł, Rebeka rzekła: «W istocie, wartoby się dowiedzieć co to są za ludzie?»
Gdy Rebeka czyniła tę uwagę, spostrze-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.