i tym sposobem nadać swemu życiu jakieś zajęcie. W istocie, cóż można było porównać z rozkoszą codziennego poglądania na młodą osobę w której wdzięki umysłu rozwijały się razem z powabami ciała. Jakież szczęście, pokazywać jej samemu, świat, towarzystwo, zachwycać się jej spostrzeżeniami, śledzić pierwszy wybłysk uczucia, wpajać w nią swoje przekonania, jednem słowem utworzyć z niej że tak powiem zwierciadło odbijające wszystkie własne marzenia. Ale cóż później począć z taką kobietą? Wielu żeni się dla wydobycia się z kłopotu. Ricardi nie mógł tego uczynić. Śród tych chytrych zamiarów nie zaniedbywał chęci posunięcia się na wyższy stopień. Jeden z jego krewnych, audytor w świętem kollegium, spodziewał się czerwonego kapelusza i wtedy obiecał mu ustąpić swego miejsca. Trzeba było jednak cztery a może i pięć lat poczekać, Ricardi zatem osądził, że tymczasem mógł wyjechać do swojej ojczyzny a nawet podróżować.
Pewnngo dnia gdy Ricardi przechadzał się po ulicach Genui, zaczepiła go młoda dziewczyna z koszykiem pomarańcz i z szczególnym wdziękiem prosiła, aby raczył kilka od niej kupić. Ricardi, rozpustniczą dłonią,
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/031
Ta strona została uwierzytelniona.