kami po porcie, zanim podrósłszy mógł zajmować się przenoszeniem towarów. Skończywszy dzienną pracę, chodziłam do niego pod przysionek jednego kościoła i tam gorzkiemi łzami we dwoje, opłakiwaliśmy los biednej Laury. Pewnego wieczora Czeko rzekł do mnie: «Przychodzi mi wyborna myśl. Przez wszystkie te dni deszcz ulewny padał i pani Cerelli na krok nie wychodziła z domu, jak tylko jednak nastanie pogoda jestem przekonany że nie wytrzyma i jeżeli mała znajduje się w Genui, pójdzie ją odwiedzić. Wtedy zdaleka pobiegnę za nią i tak dowiemy się gdzie Laurę schowano.» Pochwaliłam ten zamiar. Nazajutrz wypogodziło się. Poszłam do pani Cerelli, spostrzegłam jak wyciągała ze starej szafy jeszcze starszą mantylę i czemprędzej pośpieszyłam uprzedzić Czeka. Zaczailiśmy się i wkrótce ujrzeliśmy wychodzącą panią Cerelli. Cichaczem postępowaliśmy za nią na drugi koniec miasta i widząc że wchodziła do jakiegoś domu, znowu skryliśmy się w sąsiedniej bramie. Po niejakim czasie pani Cerelli wyszła i udała się do siebie. Wchodzimy do domu, wbiegamy na schody, skaczemy jedno przez drugie, otwieramy drzwi do przepysznego mie-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/034
Ta strona została uwierzytelniona.