Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/039

Ta strona została uwierzytelniona.

bywał? — odparła Laura z największą gwałtownością; — tak jest, żałuję teraz dawnej mojej nędzy. Cóż ja tu pocznę między temi wszystkiemi damami z wielkiego świata? Wolałabym otwarte zniewagi od ich dwuznacznych grzeczności. Ach moje łachmany! jakże teraz płaczę za wami! Nie mogę bez łez pomyślić o moim czarnym chlebie, moich kasztanach i o tobie drogi Czeko, który miałeś mnie zaślubić jak tylko wyrośniesz na wyrobnika. Z tobą byłabym doznała może nędzy ale nigdy trosk, zgryzot i nudy; księżniczki byłyby zazdrościły mego losu!» — «Lauro! Lauro! co znaczy ta mowa?» zawołał Ricardi.
«Są to wyrazy natury — odrzekła Laura — która stworzyła kobietę na córkę, żonę i matkę, nie zaś na to aby w pogardzie samej siebie wlokła dni pełne smutku i zgryzot.» To mówiąc wyszła do drugiego pokoju i drzwi za sobą na klucz zamknęła. Ricardi zmieszał się, przedstawił był panią Baduli jako swoją siostrzenicę i teraz drżał myśląc że nierozważna w chwili szału może odkryć prawdę i zniszczyć jego widoki na przyszłość. Przytem kochał niegodziwą, był zazdrosnym, słowem nie wiedział jak wyrwać się zewsząd otaczającamu go nieszczęściu.