kochać na prawdę i dać prawdziwe dowody miłości, zamiast tych drobiazgowych oznak przychylności jakie tak hojnie rozdawała zalotnikom u kraty?» — «Mówisz zapewne — odrzekła druga — o tym nauczycielu gitary, który całował ją ukradkiem w rękę, udając że uczy ją jak przerabiać palcami po strunach.» — «Wcale nie — odpowiedziała pierwsza — mówię tu o tuzinie miłostek, wprawdzie niewinnych, ale któremi nasza pani bawiła się i swoim sposobem do nich zachęcała. Naprzód, mały akademik, nauczyciel geografji — o! ten kochał się szalenie, dała mu też za to pęk włosów tak że nie wiedziałam jak jej warkocz ułożyć gdy przyszłam ją czesać. Później ten wygadany intendent, który zawsze mówił o stanie jej majątków i zawiadamiał ją o szczegółach zarządu. Ten nie darmo tak się przysiadywał, osypywał naszą panią pochwałami i upajał pochlebstwy. Dała mu też za to swój portret rysowany na cieniu, kilka razy przez kratę, rękę do pocałowania, a co kwiatów i bukietów nawzajem sobie posyłali?» Nie przypominam sobie w tej chwili dalszej rozmowy, ale mogę was zapewnić że do tuzina ani jeden nie zabrakł. Rozpacz mnie ogarnęła. Doznałem był od
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/047
Ta strona została uwierzytelniona.