Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/058

Ta strona została uwierzytelniona.

mijały w napawaniu się powodzeniami dnia wczorajszego i cieszenia się nadzieją dni następnych. Z zamkniętemi oczyma leciała w przepaść rozrywek wszelkiego rodzaju, chciałem ją zatrzymać ale nadaremnie; ja sam czułem się popychanym ale w przeciwnym kierunku i daleko od kwiecistych ścieżek, po jakich przelatywała moja małżonka.
Miałem w ówczas nie zupełnie trzydzieści lat. Byłem w wieku w którym uczucia mają całą świeżość młodzieńczą, namiętności zaś są w pełnym rozkwicie siły męzkiej. Miłość moja zrodzona przy kolebce Elwiry, na chwilę nie wyszła z dziecinnych lat, umysł zaś jej, karmiony szaleństwami romansowemi, nigdy nie miał czasu dojrzeć. Mój rozum, nie o wiele ją wyprzedzał, wszelako tylem już był postąpił że z łatwością mogłem widzieć, jak pojęcia Elwiry obracały się na drobnostkach, małych próżnościach, czasami nawet małych obmowach, słowem, tym ciasnym widokręgu w którym częściej charakter niż rozum wstrzymuje kobietę. Wyjątki w tym rodzaju są rzadkie, mniemałem nawet że wcale ich nie ma; ale jakże inaczej przekonałem się poznawszy Tuskolę. Żadna zazdrość, żadne spółzawodnictwo nie znalazły przy-