mu lekko uczuć, że nie mieli tu po co przyjeżdżać.» — «Bezwątpienia — przerwał Toledo — i ja mniemam że Señor Lopez nie powinien tracić nadziei, atoli w takim razie, pragnąłbym abyś waszeć nie mieszał się do niczego.» Kawaler wyrzekł te słowa z przyciskiem, Don Roque snać nie śmiał mu nic odpowiedzieć, uważałem tylko że z przyjemnością poglądał na Toleda żegnającego się w tej chwili z Soarezem.
«Piękne słówka do niczego nas nie doprowadzą — rzekł Don Roque, gdyśmy zostali sami — tu trzeba działać i to jak najśpieszniej.» Gdy natręt domawiał tych słów, usłyszałem stukanie do drzwi. Domyśliłem się że to była pani d’Avaloz, szepnąłem więc do ucha Soarezowi aby wyprawił Busquera tylnemi drzwiami, ale ten oburzył się na te słowa i rzekł: «Tu trzeba działać — powtarzam — jeżeli zaś to są odwiedziny mające styczność z główną naszą sprawą, ja muszę być przy nich obecnym, albo przynajmniej słyszeć całą rozmowę z drugiego pokoju.» Soarez rzucił błagalny wzrok na Busquera, który widząc że chory mocno sobie życzył jego obecności, wszedł do pobocznej izby i ukrył się za drzwiami. Pani d’Avaloz nie długo
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.