Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

co i klasę wyższą, że podziela z nią te same zdania, i że dowcipy z wielkiego świata niebawem schodzą i pomiędzy nim krążą. To samo stało się z przycinkami wylęgłemi w sklepie Morena. Wkrótce wszyscy balwierze a za nimi i cały lud nauczył się ich na pamięć. Odtąd nienazywano inaczej ministra Alanyeza jak Señorem Analizą nieskończoności wszelkiego rozmiaru. Dygnitarz ten dość się już był przyzwyczaił do wstrętu jaki wzbudzał w ludzie i bynajmniej nań nie zważał, ale uderzony często powtarzanym przydomkiem, zapytał pewnego razu swego sekretarza o wytłumaczenie. Ten odpowiedział że początek temu żartowi dała pewna matematyczna książka którą sprzedawano u Morena. Minister nie wchodząc w bliższe szczegóły, kazał naprzód uwięzić autora, następnie skonfiskować wydanie.
Herwas nie znając powodu swej kary, zamknięty w wieży Segowskiej, pozbawiony piór i papieru, nie wiedząc kiedy go wypuszczą na wolność, postanowił dla uprzyjemnienia nudów, przypomnieć sobie w umyśle wszystkie swoje wiadomości, czyli przywieść sobie na pamięć wszystko co umiał z każdej nauki. Natenczas z wielkiem zadowoleniem