się widokiem swoich stu tomów uporządkowanych na jednym wielkim stole. Posiadał rękopis tego samego rozmiaru jaki miał wyjść z druku, powierzył go więc introligatorowi. Na grzbiecie każdej książki miał być wypisany tytuł każdej nauki i liczba porządkowa, od pierwszej na gramatyce uniwersalnej aż do setnej na analizie. Po upływie trzech tygodni, introligator przyniósł książki, stół zaś był już przygotowany. Herwas ułożył na nim tę znakomitą ilość książek i pozostałemi notami, uwagami i odpisami z radością zapalił w piecu. Następnie zamknął drzwi na kłódkę, przyłożył na nich swoją pieczęć i wyjechał do Asturyi.
Rzeczywiście widok miejsc rodzinnych, napełnił Herwasa oczekiwaną rozkoszą, tysiące wspomnień słodkich i niewinnych wyciskało mu łzy z oczu, których źródło, zdawało się że dwadzieścia lat suchej i mozolnej pracy, zupełnie było wysuszyło. Nasz polygraf byłby chętnie resztę swego życia spędził w rodzinnem miasteczku, ale stutomowe dzieło, powoływało go do Madrytu. Rusza więc drogą do stolicy, przybywa do siebie, znajduje nienaruszoną pieczęć na drzwiach, otwiera i spostrzega sto swoich tomów podar-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.