Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.

trzeba za daleko posuwać miłosierdzia, dalej Zorillo, złóż łogodnie tę piękną głowę na ławce i chodźmy do domu.»
Zorilia ostrożnie podłożyła obie ręce pod moją głowę i cofnęła kolana. Pomyślałem na ówczas że nienależało już dłużej udawać śpiącego. Podniosłem się na ławce i otworzyłem oczy. Matka krzyknęła, córki zaś chciały uciekać. Zatrzymałem je. «Celjo. Zorillo — rzekłem — jesteście równio piękne jak niewinne; ty zaś pani która wydajesz się ich matką, dla tego tylko że wdzięki twoje są bardziej rozwinięte, pozwól abym zanim mnie opuścicie, poświęcił kilka chwil podziwieniu w jakie wszystkie trzy mnie wprawiacie. W istocie, mówiłem im szczerą prawdę. Celja i Zorilla byłyby doskonałemi pięknościami, gdyby wiek był dozwolił rozwinąć się ich wdziękom, matka zaś ich, zaledwie trzydziestoletnia kobieta, zdawała się najwięcej liczyć dwudziestą piątą wiosnę. Señor Caballero — rzekła mi ta ostatnia — jeżeli tylko udawałeś śpiącego, mogłeś się przekonać o niewinności moich córek i powziąść korzystne mniemanie o ich matce. Nie lękam się zmiany twego zdania, gdy cię poproszę abyś raczył nas odprowadzić do domu. Znajomość tak dziwnym