spojrzenia. Chciałem zabronić mu wstępu do naszego domu. Gdy odszedł, pobiegłem za nim chcąc mu to oświadczyć. Dogoniłem go przy końcu ulicy i wypowiedziałem com był sobie wprzódy już w myśli ułożył. Mniemałem że się rozgniewa, ale przeciwnie, przybrał postać wdzięczną i wziął mnie za brodę jak gdyby chciał był się ze mną popieścić, ale nagle podniósł mnie gwałtownie, podstawił nogę i rzucił mnie tak silnie że upadłem nosem w rynsztok. Z początku nie wiedziałem co się ze mną stało, wkrótce jednak podniosłem się, okryty błotem i miotany niewypowiedzianą wściekłością. Wróciłem do domu. Kobiety udały się już były na spoczynek, ale ja napróżno usiłowałem zasnąć. Dwie namiętności mnie dręczyły: miłość i nienawiść. Ostatnia ogarniała tylko Don Krzysztofa, pierwsza zaś zawisła pomiędzy trzema pięknościami. Celja, Zorilla i matka ich, kolejno mnie zajmowały, urocze ich obrazy krzyżowały się w moich marzeniach i przez całą noc niepokoiły.
Usnąłem nad rankiem i późno już było gdy się obudziłem. Otworzywszy oczy, ujrzałem panią Santarez siedzącą u nóg moich. Zdawała się zapłakaną. «Mój młody gościu —
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/167
Ta strona została uwierzytelniona.