trzymałem się na chwilę. Celja spostrzegła mnie i zawołała: «Posłuchaj mnie, nasz kochany, drogi, najmilszy gościu. Znajdujesz nas w stanie najwyższego wzburzenia. Od czasu naszego urodzenia, żadna chmurka nie zasępiła naszych wzajemnych stosunków. Przywiązanie więcej niżeli sama krew nas łączyło. Od chwili twego przybycia, rzeczy całkiem się zmieniły. Zazdrość wkradła się do naszych dusz i może byłybyśmy się znienawidziły, łagodny jednak charakter Zorilli zapobiegł straszliwemu nieszczęściu. Padła w moje objęcia, pomieszały się nasze łzy i serca zbliżyły. Ty kochany nasz gościu, musisz uzupełnić naszą zgodę. Przyrzeknij obie nas zarówno kochać, i zarówno dzielić między nas twoje pieszczoty.» Cóż miałem odpowiedzieć na tak płomienne i nalegające wyrazy. Po kolei uspokoiłem obie dziewczęta. Osuszyłem ich łzy i smutek ich ustąpił najtkliwszemu szaleństwu.
Wyszliśmy razem na taras, gdzie pani Santarez, wkrótce się z nami złączyła. Radość z wydobycia się z długów, opromieniła jej twarz. Zaprosiła mnie na obiad i dodała, że radaby cały dzień ze mną przepędzić. Zaufanie i zażyłość przewodniczyły naszej uczcie.
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/169
Ta strona została uwierzytelniona.