puginał pod poduszkę i zdawało mi się że ztamtąd wychodził i zapuszczał się w sam środek mego serca. Widziałem także Don Krzysztofa porywającego mi z przed nosa moje trzy piękności.
Nazajutrz, ponury smutek mnie owładnął i obecność dwojga dziewcząt nie mogła go rozproszyć. Starania ich, przeciwny na mnie wpływ wywarły i pieszczoty moje były mniej niewinnemi. Zostawszy sam, chwytałem za puginał i groziłem nim Don Krzysztofowi, którego zdawało mi się że ciągle widzę przed sobą.
Nienawistny ten natręt, wieczorem znowu się zjawił i znowu nie zwracał na mnie uwagi, ale natomiast więcej zalecał się kobietom. Sprzeciwiał im się, bawił je i rozśmieszał. Jego płaskie dowcipy więcej podobały się od mojej grzeczności.
Kazałem przynieść wieczerzę bardziej wykwintną niż obfitą; Don Krzysztof prawie sam zjadł ją całą. Następnie wziął kapelusz i obracając się do mnie rzekł: «Mój szlachetnie urodzony panie, powiedz mi co znaczy ten puginał za twoim pasem, lepiejbyś uczynił gdybyś sobie zatknął szydło od szewca.» Wymknąłem się za nim i cichaczem dopadł-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/174
Ta strona została uwierzytelniona.