Beliala. Drzwi same się otworzyły, mój opiekun wyszedł na przeciw mnie, wprowadził mnie do tej samej komnaty i rzekł głosem nieco szyderskim: Cóż, mój młody przyjacielu, morderstwo się nam nie udało? Nie uważaj na to, chęć stanie za uczynek; z resztą pomyślimy już o uwolnieniu cię od zbyt niebezpiecznego spółzawodnika, doniesiono że wydawał tajemnice stanu i wrzucono go do tego samego więzienia gdzie siedzi ojciec pani Santarez. Teraz od ciebie zależy umieć korzystać z twego szczęścia, lepiej niżeli to dotychczas uczyniłeś. Przyjm w darze odemnie to pudełko, znajdują się w niem cukierki nadzwyczajnych przymiotów, poczęstuj niemi twoje gospodynie i sam zjedz kilka.»
Wziąłem pudełko które roznosiło nader przyjemną woń i rzekłem do Don Beliala: «Nie wiem co pan nazywasz korzystaniem ze szczęścia, sądzę jednak że byłbym potworem, gdybym chciał nadużyć zaufania matki i niewinności jej córek. Nie jestem tak przewrotnym jak pan mniemasz.»
«Mniemam — odparł Don Belial — że nie jesteś ani lepszym ani gorszym od reszty dzieci Adama. Zwykle wzdragają się przed popełnieniem zbrodni i później doświadczają
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/176
Ta strona została uwierzytelniona.