mów idących do świętego Jakóba z Kompostelli. Złączyłem się z niemi i obeszłem wszystkie miejsca święte w Hiszpanji. Chciałem przejść do Włoch i odwiedzić Loreto. Byłem wtedy w Asturyi, obróciłem więc drogę przez Madryt, gdzie chciałem wynaleźć dom pani Santarez, ale napróżno, chociaż dokładnie poznałem sąsiednie domy. Ten obłęd, dowiódł mi że byłem jeszcze pod władzą szatana. Nieśmiałem dalej przedsiębrać moich poszukiwań.
Zwiedziłem kilka kościołów, poczem udałem się do Buen-Retiro. Nikogo nie zastałem w ogrodzie, prócz człowieka siedzącego na oddalonej ławce. Wielki krzyż maltański wyszyty na jego płaszczu, oznajmiał mi że należał do starszyzny tego zakonu. Zdawał się dumać, siedział nawet jak nieruchomy, pogrążony w marzeniach.
Zbliżywszy się do niego, zdało mi się że widzę pod jego nogami przepaść, w której twarz jego odbijała się przewrotnie, jako zdarza się siędzącym nad wodą. Przepaść jednak pełną była ognia.
Postąpiłem kilka kroków, znikło mi złudzenie optyczne, ale przypatrzywszy się nieznajomemu, spostrzegłem że miał na czole
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/193
Ta strona została uwierzytelniona.