Następnej nocy, kazałem służącemu spać w moim pokoju i nic nie widziałem. Przez cały tydzień byłem spokojny, ale w nocy z piątku na sobotę, znowu miałem to samo widzenie z tą różnicą, że służący mój leżał na bruku o kilka kroków odemnie. Widmo kommandora pokazało mi się i powtórzyło te same słowa. Odtąd co piątek widziałem to samo zjawisko. Służący mój marzył że leżał w ciasnej uliczce, ale wreszcie nie widział ani słyszał kommandora.
Z początku nie wiedziałem co to było Tête-Foulque, gdzie kommandor żądał abym zaniósł jego szpadę. Kawalerowie francuzcy powiedzieli mi że był to zamek położony o trzy mile od Poitiers, śród lasu, że opowiadano o nim w kraju wiele nadzwyczajnych rzeczy i że chodzono tam dla oglądania niektórych ciekawych przedmiotów, jak naprzykład: zbroi Foulqu’a Taille-fer i broni pozabijanych przez niego rycerzy, że nareszcie według zwyczaju przyjętego w domu Foulquière, składano tam broń która służyła członkom tej rodziny bądź w bitwach, bądź też w pojedynczych walkach. Wszystko to mocno mnie zajmowało, musiałem jednak pomyśleć wprzódy o mojem sumieniu.
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.