Poszedłem do Rzymu, wyznałem moje grzechy przed wielkim spowiednikiem i nie taiłem mu widzenia które ciągle mnie prześladowało. Nie odmówił mi rozgrzeszenia, ale udzielił je warunkowo. Po odbyciu pokuty miałem niezapomnieć o stu mszach w kaplicy zamku Foulque. Niebo tymczasem przyjęło moją ofiarę i od chwili gdy się wyspowiadałem, widmo kommandora przestało mnie dręczyć. Przyniosłem był z Malty jego szpadę, natychmiast więc wybrałem się w drogę do Francyi.
Przybywszy do Poitiers, zastałem wszystkich już uwiadomionych o śmierci kommandora i uważałem że nie więcej go żałowano jak na Malcie. Zostawiłem w mieście moich służących, sam zaś przywdziałem ubiór pielgrzyma i nająłem przewodnika. Powinienem był pójść piechotą, wreszcie droga do Tête-Foulque była nieprzystępną dla powozów. Zastaliśmy bramę zamkniętą, długo dzwoniliśmy i wołaliśmy, wreszcie pokazał się murgrabia. Był on jedynym mieszkańcem Tête-Foulque, oprócz pustelnika który doglądał kaplicy i którego właśnie znaleźliśmy przy modlitwie. Gdy skończył swoje pacierze, powiedziałem mu że przychodzę prosić go o sto
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/205
Ta strona została uwierzytelniona.