Obie kobiety wprowadziły się jak tylko mieszkanie było wolnem, i nazajutrz gdy mój ojciec wyszedł na swój balkon z rozkoszą spostrzegł je na przeciwnym balkonie. Swoim zwyczajem powiedział im dzień dobry, one zaś odkłoniły mu się jak można najwdzięczniej. Niespodzianka ta sprawiła mu niewypowiedzianą przyjemność, wszelako oddalił się do swego pokoju, co też i obie kobiety wkrótce uczyniły.
Wymiana ta wzajemnych grzeczności trwała przez ośm dni, po upływie których mój ojciec odkrył w pokoju panny Cimiento jakiś przedmiot, który do najwyższego stopnia zaostrzył jego ciekawość. Była to mała szklanna szafa napełniona słoikami i flaszkami kryształowemi. Jedne z nich zdawały się zawierać jaskrawe farby, jak gdyby do barwierskiego użytku, drugie piasek złoty, srebrny i błękitny, inne nareszcie lakier złotawy. Szafa stała tuż przy oknie. Panna Cimiento, odziana w lekką spodniczkę i gorsecik, przychodziła to po jedną to po drugą flaszkę i alabastrowem ramieniem zdawała się ćmić świetne barwy jakie dobywała z szafy. Co jednak z niemi poczynała, tego mój ojciec nie mógł odgadnąć, nie miał zaś zwyczaju nigdy o nic
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/217
Ta strona została uwierzytelniona.