Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/033

Ta strona została uwierzytelniona.

Zacząłem wypełniać dane mi polecenia z gorliwością zwykłą przy każdej pierwszej pracy, w chwilach jednak wolnych od zatrudnień, wspomnienia Madrytu całkiem ogarniały władzę nad mym umysłem. Bądź co bądź, księżniczka mnie kochała, uczyniła mi wyznanie, spokrewniwszy się jednak ze mną, wyleczyła się z namiętności, zachowała mi atoli przywiązanie którego tysiączne odbierałem dowody. Leonora, tajemnicza bogini moich nocy, rękami hymenu podała mi czarę roskoszy. Wspomnienie jej panowało nad mojemi zmysłami równie jak nad sercem. Żal mój za nią, zmieniał się prawie w rozpacz. Oprócz dla tych dwóch kobiet, dla całej reszty płci pięknej, byłem obojętnym. Listy od księżniczki, dochodziły mnie razem z papierami od ministra. Żaden nie był podpisany i pismo było odmienione. Dowiedziałem się że Leonora zachodziła w ciążę, ale że była chorą, nadewszystko zaś że trawiła ją wolna gorączka. Niebawem doszły mnie wieści że zostałem ojcem i że Leonora wiele ucierpiała. Nowiny które odbierałem o jej zdrowiu zdawały się przygotowywać mnie do strasznego ciosu jaki miał wkrótce we mnie ugodzić.