Nareszcie, ujrzałem przybywającego Toledo w chwili gdy najmniej się tego spodziewałem. Rzucił się w moje objęcia. «Przybywam — rzekł — za sprawami królewskiemi, ale zarazem mam od księżniczki poselstwo do ciebie.» Przy tych słowach podał mi list który drżąc otworzyłem. Przewidywałem treść. Księżniczka donosiła mi o śmierci Leonory i ofiarowała pociechy najczulszej przyjaźni.
Toledo który oddawna był owładnął moim umysłem, użył całej przewagi dla powrócenia mi spokojności. Wprawdzie nie znałem Leonory, ale była ona moją żoną i myśl jej łączyła się z roskosznemi wspomnieniami, krótkiego naszego związku. Oddałem się na powrót pracy, ale byłem ciągle smutny i znękany.
Toledo pragnąc dać mi odpocząć, wziął na siebie wszystkie sprawy, po których załatwieniu wróciliśmy do Madrytu. Niedaleko bram stolicy, wysiadł z powozu i przemykając się krętemi ścieżkami, zaprowadził mnie na cmentarz Karmelitek. Tam pokazał mi urnę z czarnego marmuru. Na podstawie błyszczało nazwisko Leonory Avadoro. Oblałem ten grobowiec rzewnemi łzami i kilka razy
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/034
Ta strona została uwierzytelniona.