Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/041

Ta strona została uwierzytelniona.

w tem nagle latarnia zagasła. Karzeł którego przywoływałem nie odpowiadał na moje krzyki, noc była zupełnie ciemną, postanowiłem położyć się na ziemi i doczekać dnia. Zasnąłem i obudziłem się gdy słońce już było wysoko. Leżałem pod urną z czarnego marmuru na którym wyczytałem napis: «Tu leży Leonora Avadoro.» Nie było wątpienia, przepędziłem noc przy grobowcu mojej żony, przypomniałem sobie zaszłe wypadki i wyznam że wspomnienie ich mocno mnie zmieszało. Oddawna nie zbiżałem się do trybunału pokuty. Poszedłem do Teatynów i zażądałem dziada mego, Fra-Hieronima. Powiedziano mi że leżał chory, naówczas prosiłem o innego spowiednika. Zapytałem go czyli złe duchy mogły przybierać na się kształty ludzkie? «Jak najłatwiej — odpowiedział — ś. Tomasz, w śnie swoim wspomina o wiedmach, jest to wszelako szczególny wypadek, zdarza się jednak zwłaszcza gdy grzesznik długo nie przystępuje do boskich sakramentów. Wtedy szatany nabierają nad nim nadzwyczajnego wpływu. Jeżeli myślisz mój synu że spotkałeś wiedmy, oddaj się surowej pokucie. Nie trać czasu, nikt nie jest pewnym godziny śmierci.»