Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.

dałeś na nas. Ztąd mniemam że bynajmniej nie nadając ważności tej sprawie, słusznem jest abyśmy zakończyli nasze wyjaśnienia tą samą szpadą którą każdy z nas ma przy boku.» Towarzysze kapitana z początku chcieli go przekonać że nie było o co bić się ani z niemi ani ze mną, ale wiedzieli z kim mieli do czynienia, przestali więc odradzać i jeden z nich ofiarował mi się za świadka.
Udaliśmy się wszyscy na plac boju. Zraniłem lekko kapitana ale w tej samej chwili odebrałem nad prawą piersią cios, który uczułem jak zakłucie szpilką. Wkrótce jednak zdjął mnie dreszcz śmiertelny i padłem bez zmysłów. —
Gdy cygan doszedł do tego miejsca swoich przygód, przerwano mu i musiał pójść zająć się sprawami hordy.
Kabalista obrócił się do mnie i rzekł: «Jeżeli się niemylę, officerem który zranił Señora Avadoro był właśnie twój ojciec.»
«Wcale się nie mylisz — odpowiedziałem — kronika pojedynków ułożona przez mego ojca, wspomina o tem i mój ojciec dodaje: że obawiając się niepotrzebnej kłótni z officerami, którzy nie podzielali jego zdania, tego samego dnia bił się z trzema i poranił ich.»