pewnego wieczora arcyksiąże rozkazał mnie przywołać. Postąpił kilka kroków naprzeciw mnie, raczył mnie objąć a nawet czule uścisnąć. Przyjęcie to zapowiadało mi coś nadzwyczajnego. «Castelli — rzekł arcyksiąże — nieodebrałżeś żadnych wiadomości od przeora Toleda?» Odpowiedziałem, że dotąd żadnych nie miałem. «Był to znakomity człowiek,» dodał po chwili arcyksiąże.
«Jakto — był?» przerwałem.
«Tak jest — odparł arcyksiąże — był; przeor Toledo umarł w Malcie na zgniłą gorączkę, ale znajdziesz we mnie drugiego Toleda. Opłakuj twego przyjaciela i bądź mi wiernym.» Opłakałem rzewnemi łzami stratę mego przyjaciela i pojąłem, że teraz nie potrafię już przestać być Castellim. Mimowolnie stałem się niewolniczem narzędziem arcyksięcia.
Następnego roku, udaliśmy się do Londynu. Ztamtąd arcyksiąże obrócił drogę na Lizbonę, ja zaś pojechałem złączyć się z wojskiem Lorda Peterborough, którego, jak to wam już mówiłem, miałem był niegdyś zaszczyt poznania w Neapolu. Byłem z nim razem gdy zmuszając Barcelonę do poddania się, dał poznać swój charakter szlachetnym
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/082
Ta strona została uwierzytelniona.