Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/090

Ta strona została uwierzytelniona.

wszelako nie chciała uznawać żadnej władzy nad sobą. W ogóle, mało mówiła, drapała się na drzewa, czepiała po skałach i rzucała w jezioro. Z tem wszystkiem nie brakowało jej na pojętności; tak naprzykład, sama wynalazła ten powabny statek, który przed chwilą wam opisywałem. Jeden tylko wyraz zmuszał ją do posłuszeństwa. Było to wspomnienie o jej ojcu, i gdy chciano aby co uczyniła, wtedy rozkazywano jej w inieniu ojca. Skoro przybyłem do mieszkania, natychmiast postanowiono ją zawołać. Przyszła cała drżąca i uklękła przedemną. Przycisnąłem ją do serca, okryłem pieszczotami, ale nie mogłem z niej wydobyć ani jednego słowa.
Po obiedzie, Ondyna odeszła znowu do swej łodzi, wsiadłem razem z nią, pochwyciła oba wiosła i wypłynęła na środek jeziora. Starałem się wszcząć z nią rozmowę, naówczas położyła wiosła i zdawała się słuchać mnie z uwagą. Znajdowaliśmy się na wschodniej części jeziora, tuż około otaczających je stromych skał. «Droga Ondyno — rzekłem — uważałażeś pilnie na święte nauki ojców z klasztoru. Ondyno, jesteś przecie istotą rozumną, masz duszę i religia powinna przewodniczyć ci na drodze życia.» Gdy tak