wną nienawiść. Wszystkie te uczucia, że tak powiem, zrodziły się razem ze mną i wzrastały w ciemnościach naszych jaskiń.
Doszedłem ośmnastego roku i zdawało mi się że już od kilku lat jaskinie gniotły mnie i dusiły. Wzdychałem do wolnego powietrza; uczucie to wywarło wpływ na moje zdrowie, słabnąłem, niknąłem w oczach i moja matka pierwsza stan ten we mnie spostrzegła. Zaczęła badać moje serce; powiedziałem jej wszystko czego doznawałem. Opisałem jej ciągłe duszenie jakie mnie dręczyło i szczególną niespokojność serca, której nie mogłem wyrazić. Dodałem że koniecznie pragnę odetchnąć innem powietrzem, widzieć niebo, lasy, góry, morze, ludzi i że murę jeżeli mi tego nie dadzą. Moja matka zalała się łzami i rzekła: «Drogi Massudzie, choroba twoja jest zwykłą między nami, ja sama ją miałam i wtedy pozwolono mi przedsięwziąść kilka wycieczek. Byłam w Grenadzie i dalej. Ale inaczej rzecz się ma z tobą. Powzięto względem ciebie ważne zamiary; wkrótce rzucą cię w świat i daleko więcej aniżelibym tego pragnęła. Wszelako, przyjdź do mnie jutro
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.