działo. Wspominano mi znowu w Zawanie o pałacu gienjuszów, którego zwaliska leżały o kilka mil w głębi pustyni. Poszedłem i tam i ujrzałem okrągły budynek w dziwnie pięknym smaku wystawiony. Spostrzegłem jakiegoś człowieka siedzącego na zwaliskach i rysującego. Zapytałem go po hiszpańsku, czyli to było prawdą że gienjusze zbudowały ten pałac? Uśmiechnął się i odpowiedział mi że był to teatr w którym starożytni Rzymianie wyprawiali walki dzikich zwierząt, i że miejsce to dziś nazywające się El-dżem, było niegdyś ową sławną Zamą. Objaśnienie podróżnego wcale mnie nie zajęło; wolałbym był spotkać gienjuszów, którzyby mi byli co donieśli o mojej wróżce.
Z Zawanu, udaliśmy się do Kairawanu, dawnej stolicy Mahaddych. Było to ogromne miasto o stu tysięcach mieszkańców, burzliwych i w każdej chwili skłonnych do powstania. Przepędziliśmy tam cały rok. Z Kairawanu przeszliśmy do Guadamo, małego, niepodległego kraiku, który stanowił część Beled-ul-Gezidu, czyli kraju daktylów. Tak nazywają oklicę rozciągającą się między pasmem Atlasu a piasczystą pustynią Sahary. Drzewa daktylowe tak obficie rodzą w tym kraju, że je-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/130
Ta strona została uwierzytelniona.