nas, pewrócili w piętnaście dni z ośmioma dromaderami. Chód tych zwierząt był nie do wytrzymania, trzeba go było jednak znosić przez ośm godzin bez przerwy. Poczem zatrzymaliśmy się; dano każdemu dromaderowi kulkę z ryżu, gummy i kawy, wypoczęliśmy przez cztery godzin i znowu ruszyliśmy w dalszą drogę.
Trzeciego dnia stanęliśmy w Baha-be-lama — czyli na morzu bez wody. Była to szeroka dolina piasczysta i pokryta muszlami, nie spostrzegliśmy żadnego śladu ani roślin ani zwierząt. Wieczorem przybyliśmy na brzegi jeziora obfitującego w natron który jest rodzajem soli. Tam porzuciliśmy naszych przewodników i dromadery i przepędziłem noc sam na sam z Sud-Ahmetem. O świcie, przybyło ośmiu krzepkich ludzi którzy posadzili nas na noszach, dla przeniesienia przez jezioro. Postępowali jeden za drugim gdzie bród zdawał się dość wązkim. Natron kruszył się pod ich stopami które jednak, dla ochronienia od ran, po owiązywali skórami. Tym sposobem niesiono nas dłużej niż przez dwie godziny. Jezioro wchodziło w dolinę osłonioną dwoma skałami z białego granitu, po czem ginęło pod wielkiem sklepie-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.