niem utworzonem przez naturę, ale ręką ludzką wykończonem.
Tu przewodnicy rozniecili ogień i nieśli nas jeszcze przez jakie sto kroków, aż do pewnego rodzaju przystani, gdzie łódź na nas czekała. Przewodnicy nasi ofiarowali nam lekki pokarm, sami zaś posilali się pijąc i kurząc haczyh, czyli wyskok z konopianego nasienia. Następnie rozpalili pochodnię z żywicy, szeroko oświecającą do koła, i uczepili ją do steru łodzi. Wsiedliśmy, nasi przewodnicy zmienili się we wioślarzów i przez całą resztę dnia płynęli z nami pod ziemią. Nad wieczorem, przybyliśmy do zatoki, zkąd kanał rozlewał się na kilka koryt. Sud-Ahmet rzekł mi, że tu zaczynał się sławny w starożytności labirynt Osymandyasa. Dziś pozostała tylko podziemna część gmachu, łącząca się z jaskiniami Luxoru i wszystkiemi podziemiami Tebaidy.
Zatrzymano łódź przy wejściu do jednej z zamieszkanych jaskiń, sternik poszedł dla nas po pożywienie, poczem owinęliśmy się w nasze haiki i zasnęliśmy w łodzi.
Nazajutrz, znowu wzięto się do wioseł; łódź nasza płynęła pod obszernemi galeryami, nakrytemi płaskiemi głazami nadzwy-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.