Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 06.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

gdzie oddawna uważano mnie za straconego. Przybycie moje sprawiło powszechną radość, sam tylko szeik nie cieszył się, widząc mnie tak osłabionego i z nadwerężonem zdrowiem. Teraz, mniej niż kiedykolwiek byłem zdolny na Mahaddego. Wszelako, wysłano do Kairawanu, dla wybadania umysłów, chciano bowiem czemprędzej rozpocząć.
Po sześciu tygodniach, wrócił poseł. Wszyscy otoczyli go z nadzwyczajną ciekawością, gdy w tem w samym środku swego opowiadania, padł jak zemdlony. Udzielono mu pomocy, odzyskał przytomność, chciał mówić ale nie mógł zebrać myśli. Zrozumiano tylko że w Kairawanie, panowała zaraza. Chciano go oddalić ale już było za poźno: dotykano się podróżnego, przenoszono jego rzeczy i odrazu, wszyscy mieszkańcy jaskiń ulegli straszliwej klęsce.
Była to sobota. Następnego piątku, gdy Maurowie z dolin zeszli się na modlitwę i przynieśli dla nas żywność, zastali tylko trupy pośród których ja czołgałem się z wielką narością pod lewą piersią. Uniknąłem jednak śmierci.
Nie lękając się już zarazy, wziąłem się do grzebania umarłych. Rozbierając sześciu na-