wać — choć może zbyt późno — Nowego Roku. Jestem ogromnie zajęty i dla tego niemam czasu na obszerniejsze listy. Nie miej mi tego za złe. Nie mam Ci zresztą nic do oznajmienia, bo u mnie nic nowego nie zaszło. Ale... Władek Turski zaręczył się z tą koleżanką Zaleską, o której Ci kiedyś pisałem. Stosunki nasze stały się serdeczniejsze obecnie i częściej się z nim widuję.
Twoją kartkę, pisaną w pierwszy dzień świąt, otrzymałem. Czyś była jeszcze u kogo podczas świąt? Byłaś zapewne u pani Reuter. Podobno macie ciągłe odwilże w Warszawie; czy nie szkodzi ci to na zdrowie?
Od kilku dni absolutnie nic nie robię. Przerwałem studya w bibliotece, bo czeka mię mnóstwo przepisywania starych dokumentów, a to przejmuje mię niewysłowionym wstrętem. Natomiast chodzę po obiedzie z Turskim do kawiarni i przez kilka godzin słucham, czasami nawet z radością, jego spowiedzi i wynurzeń, które płyną teraz bez końca. On wprost spieszy się donieść i mówić mi o swem szczęściu. Jestem mu wdzięczny za tę przyjaźń i za tę ufność. Potem odprowadzam Turskiego do uniwersytetu