Strona:PL Jan Sten - Jeden miesiąc życia.djvu/079

Ta strona została przepisana.

jaciół, cieszyła się z śpiących na dnie piersi sił, które ockną się kiedyś i pójdą niewiadomo gdzie, lecz zawsze po zwycięztwo. Młodość jest wielkim czarodziejem. Lekkomyślnie i nieświadomie upiększa sobie życie potęgą wielkich słów, których działania zda się niewiedzieć, jak lufa nie zna działania zabójczych kul, które wyrzuca. Miłość, rozkosz, sława, społeczeństwo, ludzkość — wszystkie hasła, które dla dorosłego człowieka, świadomego cen życia, rzadkim są pokarmem, dla młodzieńca zwyczajna to strawa. Uścisk służącej w ważkim korytarzu — to miłość; serdelek pokropiony szklanką piwa — to rozkosz; wierszyk zaśpiewany kolegom — sława. Błogosławione kłamstwa!... lecz biada tym, którym ambitna żądza zapomnieć nie da, że te słowa — to tylko fałszywie ponaklejane etykiety, które odjąć trzeba, gdy handel idzie na seryo. Ci zechcą w życiu, tak jak w młodości: rozkoszy, miłości, sławy... i życie im nie odmówi: dostaną małżeństwo z przyzwyczajenia za miłość, drugorzędną restauracyę za rozkosz, kuryerkową pochwalę za sławę. Rosicki znakomitym uczonym! Dobre to kadzidło dla tłumu, który zapomni o tej sławie, jak zapomni o dźwięku nazwiska, którego nie słyszał nigdy. On przecież wiedział, bo za ruchem naukowym śledził machinalnie, co to za sława ta i setki jej podobnych. Całe życie spędzone w jednej myśli,