Strona:PL Jan Sten - Jeden miesiąc życia.djvu/102

Ta strona została przepisana.

śledzić należy, wtedy jest się wzorowym działaczem. Ja takim chcę być, dlatego śledzę i śledzić muszę. — Tembardziej, że ten człowiek mnie obchodzi, obchodzi bardzo żywo. Cały tydzień się z nim spotykałem, zadawałem mu pytania, zaglądałem mu w duszę i... poznałem ją trochę. Chcę więc wiedzieć, co się z nim dzieje. Przyjść do sądu, słuchać, potem wydać wyrok, choćby na śmierć i wyjść i o nic więcej się nie troszczyć — to nie dosyć. Przecież słowa nasze, to nie Jowiszowe gromy, nie zabijają od razu. Od wyroku naszego, od chwili, kiedy przewodniczący odczytał: Pułkowski Jan skazany jest na powieszenie — do samej śmierci ten człowiek żyje. Ja powinienem wiedzieć, czy to trochę życia, które mu zostaje, czy to rozkosz dla niego, czy kara.
W imię sprawiedliwości, ja powinienem wiedzieć, co on teraz czuje, powinienem z nim być.
Pójdę do prezydenta i zażądam, aby mnie do jego celi wpuścić kazał. Ja muszę go widzieć, muszę zobaczyć, czyśmy go rzeczywiście ukarali.

Dnia 9 maja.

Prezydent zdziwił się mojemu żądaniu. Argumenty moje są przecież jak najściślejsze i nie do zbicia, a on doprawdy nie rozumiał. Już to prezydent orłem się nie urodził. W końcu mi