Co on czuje, nie wiem. Wysilam się próżno, a jednak powinienem i muszę wiedzieć.
Nie wiem nic, ani wczoraj, ani dziś. Te daremne wysiłki mnie męczą.
Jestem zdenerwowany, silnie zdenerwowany. Unikam wszystkich; siedzę w swoim pokoju. Mam odszukać duszę, która zniknąć musi, i uczynić ją swoją.
To, co się ze mną zdarzyło, jest tak straszne, tak niesłychane, a jednak tak naturalne, że nie wiem czy znajdę siły, aby o tem pisać. Łudziłem się, łudziłem się jeszcze dziś rano. Jak mogło mi się zdawać, że to mój obowiązek, obowiązek sędziego pcha mnie, żebym szedł wolny do jego celi i dygotał z nim razem w przedśmiertnych drgawkach? Kto niewinny mógłby sobie zadać taką tytaniczną, a próżną katuszę? Komuby to na myśl przyszło? Dziś wiem, że to była obłuda, przed samym sobą obłuda.
Dziś czuję, co on czuje, rozumiem, szaleję, bom sam zbrodniarz, bo on mnie duszą swoją