Czy ty wierzysz, że ja nigdy przed tobą nie kłamałem, nigdy, ani wtedy, gdyś po raz pierwszy przyszła do mnie? Czy ty mi wierzysz?
ZOFIA [uczuciowo]. Wierzę, wierzę.
KARSKI [dobitniej, prawie natarczywie]. Tak jak sobie wierzysz?
ZOFIA. Tak jak sobie.
KARSKI. Czy ty wierzysz, że cię kocham nad wszystko, że nigdy cię nikt nie kochał więcej odemnie?
ZOFIA [zmęczona]. Wierzę, jak duszy swojej, wierzę.
KARSKI [z silnym wybuchem]. Bogdajbym zginął, gdybyś ty się zawieść miała.
ZOFIA [ze zmęczeniem, ogarniającem ją nad siły]. Ja tego nie chcę, tak być nie może. Te ciągłe wyrzuty cię zamęczą. No i o co, o co? Jedno jedyne miałam pragnienie, abyś ty, mój najdroższy był szczęśliwy. I patrz co się z tem dzieje! Przecież ja widzę, że ty nie jesteś szczęśliwy. Czemu — czemu? Chciałeś mię mieć — jestem twoją, na zawsze twoją. Chciałeś mię mieć tylko dla siebie, zdala od wszystkich, od niego — przyjechaliśmy tutaj. Cóż ja jeszcze zrobić mam dla ciebie? Bo widzisz, gdybyś ty nigdy nie był szczęśliwy ze mną, to byłaby dla mnie taka kara, taka kara. [ze łzami]. Oh, nie...
KARSKI [spokojniej znacznie]. Ale ja jestem
Strona:PL Jan Sten - Jeden miesiąc życia.djvu/179
Ta strona została przepisana.