i przez Babią Górę na Nowy Targ, gnała za uciekającym Leszkiem do Węgier. Wystraszona tym napadem Kinga, opuszcza swój klasztor z dwiema siostrami rodzonemi: Jolantą i Konstancyą i 70 zakonnicami, szukając schronienia w obronnym zameczku w Pieninach. Tatarzy, zabrawszy co było w spiżarniach i spichrzach klasztornych, wytropili niebawem zamek pieniński i zalegli wszystkie dokoła wzgórza. Strzały ich puszczane z góry raziły oblężonych: była chwila zwątpienia. Nie zatrwożyła się jednak bł. Kinga. W kapliczce zamkowej wśród sióstr i duchowieństwa padłszy na kolana, gorącemi łzami, żarem modlitwy żebrała od Boga zmiłowania. I Bóg ją wysłuchał! Mimo chłodnej pory zawisła gęsta mgła, a potem zawyła sroga burza: powyrywane nią drzewa i skały walą się na oblegających, huczy i wzbiera coraz bardziej Dunajec, utrudniając przeprawę; na dalszych pagórkach poczynają się ukazywać waleczni żołnierze węgierscy Jerzego Szowarskiego (Soos de Sovar) — musieli zatem Tatarzy zaniechać zdobycia zamku i uchodzić śpiesznie, lecz w odwrocie tym napadnięci niespodziewanie przez Węgrzynów pod Starym Sączem, tak krwawą od nich i od samych mieszkańców dwukrotnie ponieśli porażkę, iż najspieszniej opuścili ziemię sądecką i już nigdy do tych okolic nie dotarli więcej.
W lat kilka potem nawiedził Bóg naszą Kingę nowem ciężkiem zmartwieniem. W jej własnej rodzinie Arpadów wydarzył się rozgłośny wypadek. Po śmierci króla Stefana V., rodzonego brata Kingi, jeszcze 1273 r., obrali Węgrzy królem starszego jego syna, Władysława IV.; ale drugi młodszy syn Andrzej miał także znaczne stronnictwo za sobą. Władysław, podejrzywając brata o złe zamiary, postanowił pozbyć się go skrytobójstwem. Przestrzeżony wcześnie Andrzej, schronił się u swej ciotki w Sączu. Kinga zajęła się szczerze losem nieszczęśliwego bratanka i wyjednała mu u księcia Przemysława zamek Chroberz nad rzeką Nidą z posiadłościami[1]. Dowiedział się o tem Władysław, a nasłani przez niego skrytobójcy Węgrzy, udając zbiegów i gorących popleczników Andrzeja, zyskują jego zaufanie i, dostawszy się na jego pokoje, porywają nieostrożnego młodziana w nocy i topią w Nidzie 1290 r. Wydobyte zwłoki sprowadzono na życzenie Kingi do Sącza i pogrzebano w klasztornych grobach[2].