Strona:PL Jan Sygański-Nowy Sącz jego dzieje i pamiątki dziejowe.djvu/060

Ta strona została przepisana.

grabieże i inne gwałty towarzyszyły zawsze takim zbrojnym przemarszom.
O ile w tych latach przez wspomniane napady i przechody wojsk obcych i swoich ucierpiało samo miasto, z ogólnikowych wzmianek historyków naszych z całą ścisłością oznaczyć się nie da; leszcz nie może ulegać wątpliwości, iż w obydwóch razach Nowy Sącz stał się ofiarą i doznawał skutków tej okropnej wojny.
Jak się zdaje, również przez ziemię sądecką powracał z Wielkopolski w lecie 1712 r. z niedobitkami swego konnego korpusu Jan Grudziński, starosta rawski. Kiedy bowiem w Polsce sprawa Leszczyńskiego upadła a pomoc Turcyi Karola XII. zawiodła, tenże wysłał na własną rękę z Benderu w maju 1712 r. Grudzińskiego w 4000 jazdy do Polski, który dotarł aż do Kalisza, ale tutaj przez przeważające siły pobity, zwrócił się na południe i przez podgórze karpackie[1] spiesznie do Benderu uchodził.

Te ustawiczne wojny, jakie prowadziła Polska w latach 1648–1709 naprzemian z Kozakami, Moskwą, Szwedami i Turcyą, te grasowania wojsk obcych, pociągały w ślad za sobą straszne klęski głodu i zarazy, wyludniające często całe miasta i wioski. W pamiętnych latach: 1652, 1664, 1676 a przedewszystkiem 1710, morowe powietrze, grasujące w Małopolsce i na Rusi Czerwonej, zawitało także do Sącza i wyniszczyło w nim cała prawie ludność[2]; OO. Norbertanie i Franciszkanie ratowali jak mogli chorych, zapowietrzonych, dodawali otuchy słowem bożem i opatrywali św. Sakramentami konających. Kilku też z nich służąc zadżumionym padło ofiarą swego poświęcenia. Po dziś dzień w Librantowej Większej stoi przy drodze stara kapliczka, z sygnaturką wśród rozłożystych dębów[3]; jest to nagrobek zmarłych na posłudze zapowietrzonym i pochowanych tamże Norbertanów sądeckich.

  1. Teodor Morawski: Dzieje Narodu Polskiego. Wyd. wtóre. Tom IV. str. 196. Poznań 1877; Józef Szujski: Dzieje Polski. T. IV. str. 234. Lwów 1866.
  2. Zapisek współczesny w księdze tkaczów sądeckich.
    Jeden z dzisiejszych publicystów, p. Müldner, zadał sobie tę arcymozolną pracę wykazania statystycznemi liczbami, w których latach i ile ofiar pochłonęło morowe powietrze w Polsce. Pokazuje się, że w epoce od roku 1584–1773 grasowała ta plaga 35 razy, a trwała niekiedy po trzy i cztery lata, tj. odnawiała się po kilkakroć z każdą nową wiosną („Czas“ krak. z r. 1879 nr. 63–68). Nie ulega wątpliwości, że i Nowy Sącz w tej epoce nieraz tą klęską dotknięty został.
  3. Wystawiona 1632, odnowiona 1871 r.; dzwonek sygnaturki nosi napis: S. Nicolaus 1691.