Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 140.jpeg

Ta strona została przepisana.

Tak mówiąc, drogę pilno mu zawierał,
A każdą pomoc wielkim gwałtem spierał.
Ów nędznik baczy, w jakie przyszedł błędy,
Strach go zjął, ano uciec niemasz kędy.
Baba do niego rozebrała ściany,
A tam się trudno wymknąć między pany,
Owa go mieczem Królowa przebiła,
Że nie kto inszy, ta go rzecz cieszyła.
Dobrze żyw[1] biały, gniew mu przystępuje,
Że bok u siebie słabszy jeden czuje;
Radby się pomścił, a swego też ubił,
Jako gdy w zwadzie wół prawy róg zgubił;
Oślep się miece, a krew z niego pluszczy,
Ryk się rozlega wdłuż i wszerz po puszczy.
Tę twarz miał biały po takim popłochu,
Kiedy mu cnego poimano Rochu.
Kto się nawinie, bierze, siecze, pali,
I tym nie cierpiał,[2] co pod stróżą stali,
By jeno z nim też nieprzyjaciel leżał,
Z nieszczęsnem wojskiem na śmierć pewną bieżał
Fortelu wszędy patrzał Fiedor swego,
Jedno szcie[3] sobie przeglądał z drugiego,
A już nie blizu[4] na Królową łowi,[5]
Każe się pod nie przemykać pieszkowi;

  1. dobrze że żyw.
  2. nie przepuszczał.
  3. posunięcie figury (w starej polszczyźnie: używano rzeczowników szcie, ście ze złożonymi przyszcie, wyszcie, odeszcie i t. p.).
  4. nie z bliskości.
  5. godzi.