Zdrady nie da znać, wnet potem żałuje,
Jakoby źle szedł, w rzeczy się frasuje.
I już był Popu prawego nasadził,
(A kogoby tak zły człowiek nie zdradził?).
Jedenże pieszek drogę był zasłonił,
Tym natarł na huf, a nikt go nie bronił.
Borzuj już dawno na draba przymierza,
Jeno że jeszcze nieprawie dowierza;
Ledwe tknął palcem, a ten, jako z kusze,
Porwał Królową wnet za federpusze.[1]
Stój! rzecze Borzuj, gorącoś kąpany,
Nie tak ci grają, bracie, między pany;
Wróć mi sam[2] Babę, czekaj, aż ja pójdę,
Bo pewnie z tobą tak rządu[3] nie dójdę.
Więc Fiedor: Bychwa poprawiać się miała,[4]
Do sądnego dnia graby trwać musiała;
Jużeś się dotknął, a w tej grze kto ruszy,
Wymówki niemasz, z tym się na plac kłuszy.[5]
Odpowie Borzuj: Tego na wymowie
Nie było, niechaj powiedzą panowie.
Takby przystało i tak ma być słusznie:
Czego kto dotknie, tymby miał iść dusznie.[6]
Lecz iż nie było żadnej o tem wzmianki,
Kazano zasię puścić Babę w szranki.
Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 141.jpeg
Ta strona została przepisana.