Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 254.jpeg

Ta strona została przepisana.

Mam zupełną nadzieję, że w ten cel uderzysz,
Łaski pańskiej wzywając, do którego mierzysz.
Ku czemu droga tobie, królu, tem łatwiejsza,
Im rzecz, której podajesz,[1] sama jest ważniejsza.
Bo gdzie ludzie pewniejszy zdrowia i swobody?
Jeno tam, gdzie się mocne zbuntują[2] narody.
Miał Niemiec i z Polaka i z Litwina siły,[3]
Póki te dwa narody spólnie się trapiły;
Ale skoro się zjęły,[4] Niemcom śmiech oddali,
Którzy, cudzego pragnąc, swego postradali.
Tymże fortelem i dziś postąpić musiemy,
Jeśli nieprzyjaciela swego pożyć chcemy,
Abowiem przeciw mocy potrzebna jest siła,
A siła co innego, jeno gdzie ich siła?
Przetoż i każdy człowiek ma to z przyrodzenia,
Że chciw do towarzystwa i do zgromadzenia;
Czym by go był na przodku[5] Bóg nie obwarował,
Źleby się był sam dzikim źwierzom odejmował.
Stąd zbory,[6] stąd urosły miasta znamienite,
Stąd prawa i porządne rzeczypospolite,
Nad co, ku zachowaniu ludzkiej społeczności,
Nie ma świat nic lepszego z Boskiej opatrzności.
Za powodem samego tedy przyrodzenia,
Królu zacny, ludzkiego szukaj pomnożenia,[7]

  1. sprzyjasz.
  2. spoją, zwiążą.
  3. t. j. tyle siły, aby podołać i Polakom i Litwinom.
  4. połączyły.
  5. z początku.
  6. społeczeństwo, gmina.
  7. dobra, szczęścia.