A pieniądze takie są, że je i źli mają,
I co wiedzieć, jako ich drudzy używają.
Ale wiesz, co mię trzyma, i garnie ku tobie?
To, iż przodków swych zostać[1], masz za lekkość sobie,
A coć Bóg dał z łaski swej, tem szafujesz bacznie,
Służąc panu[2] i rzeczy pospolitej znacznie.
Chudymi nie brakujesz[3], ale kto cnotliwy,
W jakimkolwiek bądź pierzu, temuś ty chętliwy.
To jest grunt: insze rzeczy, których się chwytają
Ludzie prości, jako dym, wiatry roznaszają.
Nie są, Wojewodo zacny, czasy po temu,
Abych, czyniąc zwyczajowi dosyć dawnemu,
Uszy twoje lutnią bawił, albo pieśniami:
Coś inszego człowiek musi mieć przed rękami.
Widząc okiem, co się dzieje, zewsząd powstają
Srogie wiatry, zewsząd strachu ludziom dodają
Chmury czarne, gradu pełne i trzaskawice[4].
Oracz pola bogu zleca i swe winnice,
A pasterz, multanki pod płaszcz kryjąc za czasu,
Wraca bydło ku domowi z pustego lasu.
We wsiach zielem kurzą; każdy o sobie czuje;
I mnie taż bojaźń, co insze, i strach zdejmuje.
Przeto niedziw, że umilkły me głośne strony,
Widząc niebo rozgniewane, i wiek strwożony.