Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 367.jpeg

Ta strona została przepisana.

Zna, co lepiej, a przedsię przy gorszem zostaje.
A ty, jeśli nadzieję chcesz o łasce swojej
Zgasić we mnie, już dawno pragniesz śmierci mojej.



DO POETÓW.


Jako Chyron, ze dwojej natury złożony,
Wzgórę człowiek, a nadół koń nieobjeżdżony,
Rad był, kiedy przyjmował do swej leśnej szopy
Nauczonego syna pięknej Kalliopy,
Naonczas, gdy do Kolchów rycerze wybrani
Pławili się przez morze po kożuch barani:
Równiem wam i ja tak rad, zacni poetowie!
A jeśli u Chyrona cni bohatyrowie
Przyjmowali za wdzięczne wieczerzą ubogą,
Bo tam wszytka cześć[1] była mleko z świnią nogą
Nie gardźcie i wy tem, co dom ubogi niesie,
o jako Chyron, takżeć i ja mieszkam w lesie.
Będzie ser, będzie szołdra, będą wonne śliwy,
Każecieli też zagrać, i na tom ja chciwy.
Owa prosto będziecie ze mnie mieć Chyrona,
Tylko że ja nie włóczę za sobą ogona.



DO OPATA.


Wiedzże potem, Opacie, jako grać z biskupy:
Bo bacząc, żeć wygranej ubywało kupy,
Pokryłeś dudki[2] w gębę, czyniąc tę postawę,

  1. uczczenie.
  2. dudek = grosz potrójny, trojak.