I rękę alabastrową, w której zamknione
Serce moje. O głupie, o myśli szalone!
Czego ja pragnę? o co ja nieszczęsny stoję?
Patrząc na cię wszytkę władzą straciłem swoję;
Mowy nie mam, płomień po mnie tajemny chodzi,
W uszu dźwięk, a noc dwoista oczy zachodzi[1].
Fraszki nieprzepłacone, wdzięczne fraszki moje!
W które ja wszystki kładę tajemnice swoje,
Bądź łaskawie fortuna ze mną postępuje,
Bądź inaczej, czego snadź więcej się najduje.
Obrałliby się kiedy kto tak pracowity,
Żeby z was chciał wyczerpać umysł mój zakryty:
Powiedzcie mu, niech prózno nie frasuje głowy,
Bo się w dziwny libirynt i błąd wda takowy,
Skąd żadna Aryadna, żadne kłębki tylne
Wywieść go módz nie będą, tak tam ścieżki mylne.
Nakoniec i sam cieśla[2], który to mistrował[3],
Aby tu rogatego chłopobyka[4] chował,
Nie zawżdy do wrót trafi, aż pióra zszychtuje[5]
Do ramienia, toż ledwe wierzchem wylatuje.
Jeśli stąd jaką rozkosz ma człowiek cnotliwy,
Gdy wspomina na przeszły wiek swój świętobliwy,